– Strzeż się wędrowcze tych okolic przeklętych. Nie dla wszystkich istnieje droga powrotna, gdy przekroczy się ten znak – odczytał powoli Arktus. – Co to do cholery ma znaczyć? Mówiłeś, że tutaj udzielą nam pomocy.
– Tak, tak... znam to miejsce. Czy mógłbyś chwycić mnie pod ramię? Osłabłem nieco, ale już bardzo blisko.
– Bardzo blisko do czego?
– Na skraju wioski mieści się domek pewnej kobiety. Ona udzieli nam schronienia i wyleczy moją ranę.
– Świetnie, kolejna wiedźma...
Wójt uniósł Herna za ramię i powoli, w milczeniu, przedzierali się przez paprocie. Była noc, ale wszechobecna mgła zdawała się opalizować swoim własnym, tajemniczym światłem. Wreszcie pomiędzy niedużymi i łysawymi bukami zaczęły majaczyć kontury pierwszych zabudowań. Na pierwszy rzut oka wioska sprawiała wrażenie opuszczonej, jednak Arktus tłumaczył to sobie faktem, że jest już bardzo późno i prawdopodobnie wszyscy poszli spać.
fot. pixabay.com
http://bartoszadamiak.com/halo/
OdpowiedzUsuń