– Jak ja się w to wpakowałem? – mruknął sam do siebie Arktus, leżąc na drewnianej podłodze zabudowanego wozu więziennego. – Jak ja się, do cholery, w to wpakowałem?
Kilka dni wcześniej…
Z nastaniem jesieni Hern oświadczył, że musi odwiedzić jedno miejsce na wschód od Axii. Świątynia starowierców zlokalizowana była w mrocznych borach, otoczonych ze wszystkich stron mokradłami. Arktus nie był szczególnie zachwycony perspektywą brodzenia po kolana w wodzie pełnej wszelakiej maści gadzin. Postanowił pozostać w Axii i zaczekać, aż łowczy załatwi swoje szemrane interesy. Gdy jednak nadszedł umówiony dzień spotkania, Hern nie pojawił się. Wójt przeprowadził krótkie dochodzenie, które pozwoliło mu ustalić, że jego towarzysz został zamknięty w wieży miejskiej z tytułu pobicia jakiegoś paniczyka. Po krótkiej i niezbyt udanej interwencji w ratuszu, udało mu się spotkać z łowczym.
Przeczytaj całość
fot. pixabay.com